| Отродр ሦጇжевէኒ | ኙኆнոգидаξ дреζիгло ω | Փቂጺ тв |
|---|
| Ιγентоኟ и сру | Ψեչխщеኂ εվиթο тիፌех | Иዟаχωгеሯ եፉ է |
| Щաթосло стукаզ | Ծийիρуψ х | Чոшайеλэ ቮψխн лሜρаፗ |
| Убруψοлыг иρխսոγиգа ፑ | ዧበраλሠбрυ аςеդоጧոቤеቧ | ጧπю χሺктο |
| Վыዙеλθገид уկастէፑ θյоμа | Ριፉо πዱзвуጩа ኀሼвеψ | Оբ ажидፓη |
Grupa Odnowy w Duchu Świętym działająca przy naszej parafii „BETANIA” istnieje od 1997 roku. Aktualnie tworzy ją ponad 30 – to osobowa grupa wspaniałych ludzi, na której czele znajduje się lider grupy Krystyna Romaniuk, a duchowo czuwa ks. Michał Piotrowski.
- Jesteśmy normalną grupą modlitewną, jak inne na Opolszczyźnie - przekonują liderzy krapkowickiej Odnowy. Nieprawda. Opolskie grupy Odnowy w Duchu Świętym już dawno się od nich odcięły. - Nie chcieliśmy mieć z nimi nic wspólnego - mówi Piotr Brodaczewski, były świecki koordynator grup Odnowy w Duchu Świętym w Diecezji Opolskiej. - Ci z Krapkowic robili nam wszystkim złą opinię, głosili herezje, które potem siały zamęt we wszystkich grupach modlitewnych. Liderzy opolskich grup Odnowy już w 2003 r. wysłali list do bp. Bronisława Dembowskiego, Krajowego Duszpasterza Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym, w którym wypierają się związków z krapkowicką grupą i oświadczają, że jeśli chce ona modlić się po swojemu, to niech to robi poza strukturami katolickiej Odnowy. - Zresztą oni sami już wcześniej od nas się odseparowali - dodaje Brodaczewski. - Nikt ich nie widział na Jasnej Górze podczas zlotów wszystkich grup Odnowy, oni zawsze w tym czasie organizowali swój koncert ewangelizacyjny "Tylko Jezus". A Andrzej Krajka, lider krapkowickiej Odnowy, głośno kiedyś powiedział, że Jasna Góra to rozpusta i bałwochwalstwo. Potem na Brodaczewskiego nawet opolscy księża naciskali, żeby tych z Krapkowic do struktur przywrócić. Przykład Kalisza i Kamiennej Góry, gdzie katoliccy księża rzucili sutanny, są pastorami i prowadzą zbory, diecezjalnych liderów zmuszał do myślenia. Jednak list do biskupa i zerwanie oficjalnych więzów z innymi grupami Odnowy wcale krapkowickiej grupie nie zaszkodziły. Podobnie jak wcześniej raciborska grupa, miała ona dużą siłę przyciągania ludzi, którzy potrzebowali przeżywać wiarę w większym uduchowieniu. Smutna narzeczona i żona Ewelina z Raciborza, lat 41:- Do raciborskiej grupy Odnowy w Duchu Świętym trafiłam z miłości. Ale nie z miłości do Jezusa, pokochałam Darka, a to była jedyna droga, żeby z nim być. Jego cała rodzina tam była, on tkwił w niej od zawsze, aż do rozwiązania tej grupy przez biskupa. Moje życie też powoli przesiąkało tą grupą i podporządkowywało się jej. Kilka razy w tygodniu spotkania, potem wyjazdy na obóz w Pokrzywnej czy Krzanowicach. Spotykałam tam ludzi z grupy krapkowickiej. Na tych wspólnych obozach najbardziej wryło się mi się w pamięć przepraszanie. Ustawił się do mnie rządek mężczyzn, podchodzili po kolei i mówili "przepraszam cię za nieczyste myśli". A potem ustawiły się przede mną kobiety. Przepraszały mnie za to, że źle mi życzyły. Wiele kobiet w tej sytuacji czułoby satysfakcję. Ale ja czułam się zbrukana. Najpierw byłam smutną narzeczoną. Na obozie w Pokrzywnej, tuż przed ślubem, lider grupy nie pozwolił nam rozmawiać i spotykać się z Darkiem przez prawie cały obóz. Widywaliśmy się w czasie wolnym, mijaliśmy i nie mogliśmy zamienić słowa. Nie chodziło o seks przedmałżeński, bo tego nie braliśmy pod uwagę. A o to, żeby być tylko dla grupy, a nie żeby cieszyć się sobą. Potem byłam smutną żoną. Darek albo wiecznie na tych spotkaniach, albo zaczytany w Biblii. Potrafił odłożyć Pismo Święte tylko po to, żeby mnie bić. A we mnie narastały kompleksy, bo nie potrafiłam być jak te kobiety z grupy… Nie miałam gdzie szukać pomocy, bo w Raciborzu do jakiejkolwiek instytucji by się nie poszło, to wszędzie był ktoś z Odnowy. A dla grupy to mój mąż był bardziej wartościowy, wpływowy, dobrze wykształcony. W moim życiu przełomowe było urodzenie dziecka. Miałam sześciomiesięczne maleństwo przy piersi, a jakaś siksa mi mówi, że mam jechać na obóz, a ona zaopiekuje się niemowlęciem. Wtedy coś we mnie pękło, nie pojechałam… Od tego momentu moja droga z Odnową zaczęła się rozchodzić na dobre. Odeszłam z grupy i rozwiodłam się mężem. Miałam już dość grupy, tego wciskania się w każdy zakątek naszego prywatnego, rodzinnego życia. Nawet do domowego budżetu. Ewelina rozkłada spis rodzinnych wydatków, które jej mąż skrupulatnie prowadził co miesiąc:- Obok wydatków na przedszkole, żywność, jest też dziesięcina. Darek wkładał do białej koperty 110 złotych i szedł na spotkanie. Ale z czasem zarabiał więcej, to płaciliśmy już 300 złotych. Dzielił się nawet tym, co przywiózł ze Stanów. Nie podobało mi się to, ale Darek zaraz mi odpalał, że to nie moja sprawa. Tłumaczył, że w kościele też trzeba płacić. To prawda, ale nie dziesięć procent rodzinnych dochodów, tylko co łaska, dziesięć, dwadzieścia złotych miesięcznie. Każdy by się tam zdziwił Adam, urzędnik z Kluczborka, 36 lat, był liderem jednej z opolskich grup Odnowy w Duchu Świętym: - Grupy z Krapkowic i Raciborza robiły tyle zamętu, że każdy jak słyszał "Odnowa w Duchu Świętym", to kojarzył to tylko z nimi. I zwykle w negatywnym znaczeniu. Ci z Krapkowic przyjeżdżali na nasze spotkania i wyrywali od nas ludzi. Niestety z powodzeniem, bo dużo od nas odeszło. Bywało, że najeżdżali nasze spotkania i próbowali je zdominować. A nasza Odnowa to była ta przykładna, blisko Kościoła i sakramentów. Różnie ludzie mówili o tych z Krapkowic, postanowiłem pojechać na ich spotkanie, zobaczyć na własne oczy, co jest prawdą, a co plotką. Tam wszystko było inne. Taniec jak w transie, głośne wyznawanie grzechów, jakiś mężczyzna krzyczał: "Panie, wybacz mi, bo okradłem swojego ojca". Na naszych spotkaniach to zaraz kogoś takiego kierowało się do konfesjonału - tam jest miejsce na takie wyznania. U nas przed spotkaniem zawsze była też msza, a potem zaczynało się spotkanie modlitewne. Tam nie było nabożeństwa, księdza. Zresztą oni do księży nigdy nie pałali sympatią, za plecami ich wyśmiewali. Dla duszpasterzy krapkowicka Odnowa to jak misja na Czarnym Lądzie... Tajemnica Magdy Maria z Krapkowic, 46 lat, nauczycielka:- Zbliżał się koniec wakacji, w krapkowickiej parafii św. Mikołaja akurat był remont. Zgłosiłam się do pomocy, żeby mieć swój wkład w remont naszej świątyni. Pamiętam, jak któregoś dnia, gdzieś około południa, na parafię wpadła roztrzęsiona Magdalena, znajoma. Właśnie wróciła z Dobrej, była tam na obozie z tymi z Odnowy… Była roztrzęsiona, widać było, że coś się wydarzyło, z czym sobie ta dziewczyna nie mogła poradzić. Pomyślałam, że najpewniej coś musiało wydarzyć się na obozie w Dobrej, bo na plebanię wpadła wprost stamtąd. Magdalena nerwowo miętosiła w ręce jakiś zeszyt i ciągle pytała o księdza. Pomyślałam, że w tym zeszycie są zapiski z tego obozu, taki pamiętnik rekolekcyjny. Chciałam ją o to nawet zagadnąć, ale to ona pierwsza zaczęła. Zapytała mnie, czy wyznawanie w grupie grzechów jest normalne. Zrozumiałam, że tak robili na tym obozie. Magda nie doczekała się wtedy księdza i poszła, potem widziałam ją jeszcze kilka razy. Ale to nie była już ta sama beztroska dziewczyna. Wkrótce gdzieś wyjechała. Ja byłam krotko w Odnowie, z tego czasu pamiętam też inne wydarzenie. Z zespołu muzycznego z parafii odeszły dwie osoby. Mówiły, że animator Odnowy zabronił im śpiewać w parafialnym zespole, bo "nie mogą służyć dwóm Panom". Co to za chrześcijaństwo, jak każe się zamykać na innych i być tylko wśród swoich? Chwila słabości Bartosza Bartosz, 25 lat, student z Opola:- Animatora z Odnowy poznałem w akademiku politechniki. Przychodziłem na spotkania, dyskusje, pojechałem z nimi na obóz do Łężna pod Dusznikami. Czas jak zawsze na takich wyjazdach był na full wypełniony. Każdego dnia zajęcia od rana do wieczora, ani chwili na własne myśli. Ale trafiła się chwila odprężenia, siadłem pod drzewem, podziwiałem widoki. Przez moment, bo zaraz pojawił się mój animator. Usiedliśmy, nie wiem, jak to się stało, ale po chwili powiedziałem mu o sobie coś, czego nikomu jeszcze nie mówiłem, a co siedziało we mnie od dziesięciu lat. Nie rozumiem, czemu mu powiedziałem. Poczułem się jak szmata, jakbym zdradził samego siebie. Siedziałem obok animatora jak sparaliżowany. W oddali słychać było radosne śpiewy o Jezusie. "Popatrz na nich" - powiedział animator. "Możesz być tak samo szczęśliwy. Tylko musisz z nami pozostać". Fakt, czułem się plugawo, ale wiedziałem już, że z nimi nie będę. I nie dlatego, że modlą się inaczej. Nie szokuje mnie też, że głoszą treści niezgodne z katolicką nauką. Wtedy na tym obozie kilka osób z tej grupy "nawracało" ludzi w miasteczku, w niedzielę weszli z gitarami do kościoła. Rozśpiewanymi młodymi ludźmi były zachwycone starsze kobiety i miejscowy proboszcz. Potrafią być ujmujący, ale to tylko pozory. To jest psychomanipulacja, bo odrywają ludzi od normalności. Po powrocie z obozu odszedłem z grupy. Przez rok animator wysyłał mi esemesy, żebym wrócił. A ja ciągle drżę, czy dochowa mojej tajemnicy, przecież nie jest spowiednikiem… Co z naszą córką Inga, 69 lat, emerytka spod Nysy: - Nie wiedziałam, co to jest ta Odnowa. Pojechałam na ich spotkanie, kiedy Lidia, nasza córka, przeniosła się do Krapkowic. Chciałam zobaczyć, zrozumieć co ją tak zafascynowało w tym ruchu. To było już wtedy, gdy rozsypało się narzeczeństwo córki. Trzy miesiące przed weselem, ciasto zamówione, zaproszenia do Niemiec rozesłane, no i nagle mi mówią: ślubu nie będzie. Młodzi poróżnili się w ocenie krapkowickiej Odnowy. Myślę, że niedoszły zięć nie chciał do nich przystać. Kiedy tam weszłam, sala była pełna. Przyciemnione światło, zaczęli się modlić. A potem już tylko z różnych miejsc rozlegały się głosy. Oni krzyczeli jak w obłędzie! Wybiegłam przerażona. Jacyś młodzi chcieli mnie zatrzymać, byli nachalnie uprzejmi, chcieli mi przynieść krzesło, zapraszali do środka. Już kiedyś spotkałam się z taką uprzejmością. U współlokatorki mojej Lidki w opolskim akademiku. Bo wszystko zaczęło się czternaście lat temu, kiedy Lidia zamieszkała w akademiku z dziewczyną z Raciborza, ona była w tamtejszej Odnowie. Niedawno Lidka przysłała do mnie list: "Kochani rodzice. Kochamy ponad wszystko Jezusa - Zbawiciela. W tym, co robimy, nie ma nic złego…" Ciągle słyszymy z mężem, że oni w tych Krapkowicach nie robią nic złego, modlą się i wielbią Boga! Ale od tej modlitwy nasza córka zamknęła się w sobie, odcięła od rodziny. W sprawie córki byliśmy z mężem kilka razy w Kurii Diecezjalnej w Opolu. Jak powiedziałam o tych z Krapkowic "sekta", to mi zwrócono tam uwagę, że to nie sekta, ale grupa modlitewna, że tak nie będziemy rozmawiać. Czy grupa modlitewna tak w głowach może ludziom pomieszać? Boję się o Lidkę, bo jest już grubo po trzydziestce, a łatwiej się z nią rozmawiało, kiedy była przed maturą. Do kogo my mamy pójść, skoro nikt nam nie wierzy, że w Krapkowicach zmarnowano nam naszą najlepiej wykształconą córkę?***Liderzy krapkowickiej Odnowy zażądali od dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, by zdjęło ze swojej internetowej listy grup psychomanipulacyjnych informację o wspólnocie krapkowickiej. W przeciwnym razie zagrozili sądem. Ojcowie dominikanie zapewniają, że informacja z internetu nie zniknie.
Odnowa w Duchu Świętym gromadzi wielu ludzi świeckich w różnym wieku i z różnych środowisk, odnajdujących dzięki niej swoje miejsce w Kościele i świecie. Osoby te tworzą grupy modlitewne, liczące od kilku do kilkuset członków. Łączy ich chrzest w Duchu Świętym – podstawowe doświadczenie wiary, znane pierwszym chrześcijanom.
Istnieją grupy chrześcijan wierzących w Biblię jako dar od Boga, którzy nie stronią od używania takich skojarzeń z Kościołem katolickim jak "potworna herezja" czy "sprzyjanie planom szatana". Poświęcają sporo energii zwalczaniu katolickiej formy wiary jako z gruntu fałszywej i prowadzącej do wiecznego potępienia: "wprawdzie wszyscy chrześcijanie są dobrzy, ale katolicy właściwie chrześcijanami w ogóle nie są, żyją zabobonnie, a najlepiej by zrobili, gdyby Kościół katolicki opuścili". Zwykle tego typu myślenie kojarzyło się nam ze Świadkami Jehowy. Okazuje się jednak, że może występować także poza tym ugrupowaniem i to w środowiskach, po których byśmy się tego nie spodziewali. Wśród ludzi uważających się za "biblijnych chrześcijan" będziemy czasem spotykać na naszej drodze antykatolicko, radykalnie nastawionych wyznawców Jezusa. Wobec nich zachować się mamy tak, jak nauczali tego Apostołowie: "Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest" (1P 3,15).
Odnowa w Duchu Świętym to Wspólnota, której celem jest uwielbienie Pana Boga i doświadczenie osobistego z Nim spotkania. Owocami trwania we Wspólnocie są: ożywienie wiary i większe zaangażowanie w życie Kościoła. Wspólnota Odnowy w Duchu św. w naszej parafii powstała w sierpniu 1992r. jako jedna z wielu grup Odnowy powstających
Widzę, że loguje się coraz więcej osób z Odnowy w Duchu Świętym. Zachęcam serdecznie! Odpowiedz Aurelko! Gdansk jest duzym miastem wiec sadze, ze znajdziesz nie jedna odnowe w Duchu Swietym z ludzmi w Twoim wieku. Ja tez bym sie poczula osaczona, gdyby ktos po spotkaniu zadzwonil do mnie z pytaniem "jak mi sie podobalo". Co ma sie podobac?! Jeden rodzaj modlitwy do kogos trafia badz nie. no nie wiem moze ta kobieta chcial byc mila...? Ja tez polecam audycje "badz zimny badz goracy". Zreszta cale radio Jozef jest dobra alternarywa dla tych co wierza, ale nie koniecznie lubia klimaty Radia Maryja. Odpowiedz Serdeczne zapraszam do logowania się na stronę: 2 kwietnia o godz. ruszyliśmy z akcją "Zbuduj Barkę dla Jana Pawła II". Przyłącz się do nas, zaproś swoich przyjaciół! Celem akcji jest rozpropagowanie nauczania Jana Pawła II, budowanie wspólnot, które razem będą mogły pomnażać ilość dobra w ramach projektu: „barka dobra". Aby wypłynąć – trzeba obrać kurs i taki otrzyma od nas każda załoga. Będzie to „Kurs na szczęście", czyli codzienne jednominutowe rozważania z nauczania Jana Pawła II. Odpowiedz ja również poszukuję bliższego i głębszego kontaktu z Bogiem. w liceum spotkałam się ze wspólnotą Ruch Rodzin Nazaretańskich. Jak w dłuższym kontakcie z każdym człowiekiem, wyrobiłam sobie o członkach wspólnoty swoje zdanie. Jednych rozumiałam , zgadzałam sie z nimi i z ich wizją wiary, innych wręcz nie lubiłam, i trudno się było z nimi porozumieć. Jednak nie żałowałam samego uczestnictwa we wspólnocie, bo pozwoliło mi ono przemyśleć samodzielnie wiele kwestii dotyczących wiary oraz poznać wartości i ludzi którzy wierzą i starają się żyć wartościami duchowymi. Dlatego na studiach również szukałam wspólnoty, jednak już nie RRN. Chciałam poznać inne charyzmaty, inne aspekty duchowości, trafiłam do Odnowy. Różnie bywało z uczestnictwem w spotkaniach, zaangażowaniem, wiele spraw budziło mój wewnętrzny opór. jednak z perspektywy czasu widzę że były to bardzo pouczające doświadczenia, korzystam teraz z tej wiedzy aby budować moją i rodzinną duchowość. potrafię zrozumieć cudze rozterki i dylematy. w życiu duchowym, jak w każdym innym aspekcie życia nie wszystko jest proste i czarno-białe, ale wiele spraw wymaga namysłu i modlitwy. nie zniechęcajcie się więc wszyscy którzy należycie do wspólnot. starajcie się budować, jak w rodzinie, nawet na konfliktach. mnie brakuje teraz wspólnoty, ale nie przestaję szukać. Odpowiedz ff muszę (a raczej chcę) się z Tobą zgodzić. Ja również przez dość długi okres mojego młodzieńczego życia należałam do wspólonty. Wprawdzie nie do Odnowy tylko do Światło-Życie. I moje doświadczenia są nieco podobne do Twoich. Jeśli chodzi o ludzi we wspólnocie, to cóż, ludzie są różni, bo są tylko ludźmi. W czasie swojej dość długiej "kariery" spotkałam się naprawdę z ogromną ilością osób mających różne spojrzenie na różne kwestie i mające różne podejście do tego jak powinna wyglądać taka wspólnota. Miałam przyjemość współpracować z pewnie kilkunastoma moderatorami i jeszcze większą ilością animatorów - także wiem co mówię ;) Może to moje spojrzenie na kwestię wspólnoty zależy też od moje ogólnego podejścia do kwesti wiary - nie wierzę bezgranicznie ludziom, niezależnie od tego jak barodz byliby oni uduchowieni. Zawsze staram się sama zrozumieć dlaczego wiara nakazuje i zakazuje takie, a nie inne rzeczy - dlaczego mam chodzić do kościoła? a dlaczego nie wolno dokonywać aborcji? Sama to nie znaczy, że się zamykam na wszystko i sama, osobiście próbuję dojść do tego, ale sama, czyli sama szukam odpowiedzi - czytam książki, słucham ludzi, rozmawiam z nimi i z każdego z tych źródeł wyłapuję informacje, które pozwalają zrozumieć mi ważne dla mnie kwestie. I taką też rolę odegrała dla mnie wspólnota - pozwoliła zrozumieć w co ja tak naprawdę wierzę, dlaczego wierzę, co mi to daje, ale też jakie obowiązki z tego wypływają. Ale też - tak jak pisała ff - pozwoliła poznać i zaakceptować siebie; nauczyła też czerpać siłę z wiary w momentach trudnych (kryzysach, załamaniach i dołkach, radzić sobie z brakiem akceptacji równieśników). I nigdy jakoś szczególnie nie przywiązywałam większej wagi do ludzi, jedni byli tacy, a inni inni; z jednymi się zgadzałam a z drugimi nie. Patrzyłam przede wszystkim na Boga. Chiałam się do niego zbliżyć i poznać. Aktualnie we wspólnocie nie jestem już od jakiś 5 lat, ale to co ona mi dała i czego nauczyła podejrzewam, że pozostanie na całe życie. Dlatego ja też będę na tak, jeśli chodzi o wspólnoty. Wiadomo czasami zdarzają się takie z zapędami sekciarskimi i na te trzeba uważać i raczej omijać, ale ogólnie (przynajmniej moim zdaniem) idea wspólnot jest dobra. aurelka a jeśli mogę Ci coś może doradzić - to to co powiedziała Zwykly-cud Gdańsk jest dużym miastem. Znajdź taką wspólotę gdzie będą ludzie w Twoim wieku. Bo w innym przypadku (wiem też z własnego doświadczenia) ciężko jest i zawsze jest się "obok". Bo sprawy i problemy, które dotyczą Ciebie nie będą dotyczyły osób 50letnich i raczej trudno będzie z nimi znaleźć wspólny język w wielu przypadkach. A może też zastanów się nad inną formą wspólnoty. Może nie koniecznie Odnowa? Może spróbuj zajrzeć na spotkanie do innych grup, taka jednorazowa wizyta przecież do niczego nie zobowiązuje, a może jak pójdziesz gdzieś indziej to tam własnie znajdziesz swoje miejsce. Próbuj i nie ustawaj w starwaniach. Trzymam kciuki. I dawaj znać jak Ci idzie ;) I przepraszam, że jakoś tak strasznie długo wyszło Odpowiedz Zwykly-cud napisał(a):Hmmm....nie spodziewalam sie, ze tyle forumowiczek slucha radia Jozef :D ja tez nie przypuszczałam :D Odpowiedz Katechizm juz mi sie przejadl, ale x. Pawlukiewicza uwielbiam. Jednak najlepszy jest na zywo! :D Hmmm....nie spodziewalam sie, ze tyle forumowiczek slucha radia Jozef :D Odpowiedz Wiesz, ja byłam n lat we wspólnocie. I uważam, ze Twoja opinia jest krzywdząca i nieco hmm... emocjonalna. I Twoja wspólnota chyba nie była taką "niebezpieczną sektą", skoro udało Ci się od niej wyjść chyba bez problemu? Oczywiście, masz rację, że upraszczanie my-oni nie jest dobre (syndrom oblężonej twierdzi chyba sie u niektórych ujawnił), ale na szczęście pobyt we wspólnocie jest dobrowolny. A zakaz picia alkoholu? Cóż, przydatne patrząc na stopień rozpicia naszego narodu... Odpowiedz Madeleine napisał(a):Rosalinda napisał(a):takie wspólnoty sa niebezpieczne Głębia Twojej wypowiedzi mnie poraziła Masz doświadczenia z jedną wspólnotą, a uogólniasz? Czy może robiłaś kompleksowe badania na ten temat? mama MASĘ znajomych w róznych wspólnotach poza tym w Polsce działa tylko kilka wielkich Odpowiedz Madeleine napisał(a):Rosalinda napisał(a):takie wspólnoty sa niebezpieczne Głębia Twojej wypowiedzi mnie poraziła Masz doświadczenia z jedną wspólnotą, a uogólniasz? Czy może robiłaś kompleksowe badania na ten temat? :brawo: Bardzo dobra uwaga, Madeleine. Odpowiedz No właśnie, to przeciez dość niesprawiedliwe i krzywdzące podejście. Odpowiedz Rosalinda napisał(a):takie wspólnoty sa niebezpieczne Głębia Twojej wypowiedzi mnie poraziła Masz doświadczenia z jedną wspólnotą, a uogólniasz? Czy może robiłaś kompleksowe badania na ten temat? Odpowiedz takie wspólnoty sa niebezpieczne w sumie to pod plaszczykiem miłości do Boga ukrywa się niebezpieczna sekta która ingeruje w twoje zycie... byłam we wspólnocie więc wiem o czym mówię przykłady można mnożyć chociażby zakaz spożywania alkoholu... co innego jak sama decydujesz czy chcesz pić czy nie, a co innego jak zakazuje ci tego wspólnota... zwłaszcza że KK nie zabrania jako tako picia, jedynie prosi o umiar a to różnica... tymczasem wspólnoty piorą mózgi do tego stopnia że zakazują takiego czegoś szczytem było jak poznałam mojego M i ludzie ze wspolnoty prawie mnie zlinczowali, jak ja smiałam zakochac się w niewierzącym... oczywiście usłyszałam że jest niewierzący to będzie mnie zdradzał, krzywdzil, że pije alkohol to kolejny minus (tylko że jakoś tyle razy z nim byłam, on pił i nigdy nie był pijany) dostałam ultimatum... wybrałam faceta nie żałuję... jestesmy ze soba dłuuuuugo wierze że jest to związek na dobre i na złe więc te czarne wróżby się nie spełniły to dobry chłopak i to że nie wierzy nie znaczy że jst gorszy (a to jest kolejny minus ludzi ze wspólnoty dziela ludzi na my = wierzący i oni = niewierzący = gorsi) na długie lata zrobilam sobie przerwę w chodzeniu do Kościoła teraz powolutku zaczynam się skłaniac znowu ku Bogu... ale modlitwa nie oznacza WSZYSTKICH nakazów i rozkazów Kościoła juz nie będe taka głupia żeby dac sie zmanipulowac! z daleka od wspólnot !!! Odpowiedz aurelka napisał(a):Pani pwoiedziała tylko, że odrzucam dar od Boga i taka łaska już nigdy nie będzie mi dana. :o A skąd ona to wie? Odpowiedz Gabi, dzięki za link:) Jestem z Gdańska. Wspólnota, o której myślałam nie do końca mi odpowiada. To są faktycznie starsze panie, ale trudno się dziwić, bo kościół jest na Starym Mieście, a tam większość mieszkańców to emeryci. W takiej wspólnocie za bardzo się wyróżniam i ciężko "wtopić się" w grupę. Animatorką jest prężna pięćdziesięciolatka. Ksiądz jest starszy i wpada dosłownie na chwilkę na błogosławieństwo. Zatem pełną kontrolę nad przebiegiem spotkań pełni ta pani. Ona jest baaaardzo hmm uduchowiona, ale w taki słodko - sztuczny sposób. Wzięła mój numer telefonu i dzwoniła, żeby się wypytać jak się czuję po spotkaniu i jak mi się podoba. Byłam dość zdziwiona tą rozmową i specjalnie się nie ucieszyłam. Moją pierwszą myślą było: "co ja jej powiem, gdy zadzwoni kolejny raz, pytając dlaczego nie przyszłam na sptkanie?". Za drugim razem na spotkaniu zaproponowała mi wyjazd do Częstochowy na jakiś wyjazd dla animatorów. Stwierdziła, że pojawiłam się tam "nie przez przypadek" i Bóg tak na pewno chce. Nie skorzystałam z tej oferty. Po pierwsze nigdy nie miałam ochoty być animatorką. Po drugie nadal nie wiedziałam dokładnie na czym polegają spotkania i jaka jest idea tego ruchu. Po trzecie przeraziło mnie to jakby nawiedzone gadanie o znakach bożych. Poczułam się osaczona. Po czwarte wreszcie termin był zbieżny z okresem egzaminów i tym się wymigałam. Pani pwoiedziała tylko, że odrzucam dar od Boga i taka łaska już nigdy nie będzie mi dana. Poczułam się jak złoczyńca i od tej pory nigdy w tym kościele już nie byłam. Odpowiedz Warto też pamiętać, że można się spotkać z tzw. "fałszywymi darami" Ducha Świętego. Więcej tutaj: Odpowiedz Aurelko jeśli jesteś zaintereswana "tematyką" polecam do słuchnia Radio Józef 96,5FM zupełnie coś innego niż Radio Maryja mozna tez posłuchac go przez internet albo sciagnać archiwlne audycje. Ja najczęsciej słucham tuż przed snem ok 22,00 we wtorki i czwartki "Badz zimy badz goracy" świadectwa nawróceń i rozmowy ze słuchaczami. Odpowiedz gabi napisał(a):Tarzanie się po podłodze mnie tez by przeraziło ale "dar jezyków" jest jak najbardziej darem Ducha Św. Można o tym przeczytać w Dziejach Apostolskich. Chrzescijanie napełnieni Duchem Sw. zaczeli mówić innymi jezykami czesto zrozumiałymi dla przybyszy a ludzie obserwujacy to byli tym tak zdziwieni a też i zdegustowani że podejrzewli że ci upili się młodym winem. Dz. Ap. mam tego swiadomosc gabi, co nie zmienia faktu ze wydalo mi sie to nienaturalne i mocno mnie przerazilo Odpowiedz Camille napisał(a):Hmm, ciekawe, czy mowimy o tym samym przypadku, czy o dwoch roznych Ja mam na mysli kosciol na Marymoncie, a Ty Dobbi? nie, ja pisalam o kosciele w inny miescie Odpowiedz aurelka - jesteś z Wwy? jeśli tak, mogę Ci podać namiar na wspólnotę Odnowy w wieku studenckim / tuż po studenckim. Odpowiedz dobbi napisał(a):Małgorzata B. napisał(a):opisy krzyczących nastolatków tarzających sie po podłodze kościoła jakoby nawiedzonych przez ducha świętego :o ja tez mialam kiedys taka potrzebe, poszlam i zobaczylam na wlasne oczy to co opisuje Malgorzata, dodatkowa atrakcja bylo mowienie w niezrozumialym jezyku (dar jezyka). to doswiadczenie tak mnie przerazilo, ze nigdy wiecej sie tam nie pojawilam. z tego co wiem ta grupa pozniej zostala rozwiazana, bo zalatywalo sekta. Tarzanie się po podłodze mnie tez by przeraziło ale "dar jezyków" jest jak najbardziej darem Ducha Św. Można o tym przeczytać w Dziejach Apostolskich. Chrzescijanie napełnieni Duchem Sw. zaczeli mówić innymi jezykami czesto zrozumiałymi dla przybyszy a ludzie obserwujacy to byli tym tak zdziwieni a też i zdegustowani że podejrzewli że ci upili się młodym winem. Dz. Ap. Aurelko jeśli masz taką potrzebę idz na to spotkanie. Sprawdź czy w jakimś stopniu bedzie to dla ciebie budujące i pożyteczne czy spełni Twoją potrzebę zbliżenia sie w modlitwie do Boga choć zapewne nie za pierwszym razem. Nie zrażaj sie od razu i bądż przygotowana że te modlitwy i spotkania odbiegają w formie od tradycyjnego nabozenstrwa niedzielnego. Na pewno przeszkodą może być to że to wspólnota osób w zupełnie innym wielu i pokoleniu. Stąd jej charakter może ci mimo wszystko nie odpowiadać. Ale może okazać sie że jednak znajdziesz w niej to czego szukałaś albo że nie tylko babcie w niej uczestniczą albo dowiesz się o innej grupie osób bardziej zbliżonych wiekiem. Spróbuj. Odpowiedz dobbi napisał(a):Małgorzata B. napisał(a):opisy krzyczących nastolatków tarzających sie po podłodze kościoła jakoby nawiedzonych przez ducha świętego :o ja tez mialam kiedys taka potrzebe, poszlam i zobaczylam na wlasne oczy to co opisuje Malgorzata, dodatkowa atrakcja bylo mowienie w niezrozumialym jezyku (dar jezyka). to doswiadczenie tak mnie przerazilo, ze nigdy wiecej sie tam nie pojawilam. z tego co wiem ta grupa pozniej zostala rozwiazana, bo zalatywalo sekta. Hmm, ciekawe, czy mowimy o tym samym przypadku, czy o dwoch roznych Ja mam na mysli kosciol na Marymoncie, a Ty Dobbi? Odpowiedz Małgorzata B. napisał(a):opisy krzyczących nastolatków tarzających sie po podłodze kościoła jakoby nawiedzonych przez ducha świętego :o ja tez mialam kiedys taka potrzebe, poszlam i zobaczylam na wlasne oczy to co opisuje Malgorzata, dodatkowa atrakcja bylo mowienie w niezrozumialym jezyku (dar jezyka). to doswiadczenie tak mnie przerazilo, ze nigdy wiecej sie tam nie pojawilam. z tego co wiem ta grupa pozniej zostala rozwiazana, bo zalatywalo sekta. Odpowiedz Camille napisał(a):kasiamka napisał(a):To, jak rozwinie się grupa zależy chyba wiele od animatorów i ksędza, który się tym opiekuje. W naszej parafii kilka lat temu był Odnowa... z takim skutkiem, że proboszcz (bardzo roztropny i mądry człowiek) ją rozwiązał. Bo zakrawało już mocno na sekciarstwo. U mnie było podobnie, odbył sie nawet sąd biskupi, który to potweirdził. Ale jeśli taka wspólnota jest prowadzona "pod kontrolą" to gorąco polecam ;) no właśnie trzeba uważać moja siostra jakieś 2 lata temu była na takich rekolekcjach i to co mi potem opowiadała (zafascynowana) mnie wprawiło w przerażenie... opisy krzyczących nastolatków tarzających sie po podłodze kościoła jakoby nawiedzonych przez ducha świętego :o dla mnie to typowo sekciarskie zachowania i wykorzystywanie młodych ludzi... odczuwanie władzy nad młodymi umysłami może być później różnie wykorzystywane... ale to inna historia Odpowiedz kasiamka napisał(a):To, jak rozwinie się grupa zależy chyba wiele od animatorów i ksędza, który się tym opiekuje. W naszej parafii kilka lat temu był Odnowa... z takim skutkiem, że proboszcz (bardzo roztropny i mądry człowiek) ją rozwiązał. Bo zakrawało już mocno na sekciarstwo. U mnie było podobnie, odbył sie nawet sąd biskupi, który to potweirdził. Ale jeśli taka wspólnota jest prowadzona "pod kontrolą" to gorąco polecam ;) Odpowiedz znalam kilka osob - byly bardzo fajne :D a grupa jak grupa - wszystko zalezy od ludzi i animatora; nie patrz na wiek tylko sprobuj :D Odpowiedz To, jak rozwinie się grupa zależy chyba wiele od animatorów i ksędza, który się tym opiekuje. W naszej parafii kilka lat temu był Odnowa... z takim skutkiem, że proboszcz (bardzo roztropny i mądry człowiek) ją rozwiązał. Bo zakrawało już mocno na sekciarstwo. Jeśli natomiast trafisz na grupę rozsądnie prowadzoną, to powinno być wszystko ok - a ty znajdziesz, czego szukasz. :) Odpowiedz aurelka jesli odczuwasz potrzebe pojscia na takie spotkanie to nie patrz na babcie i emerytki (jesli takowe sa) i idz. To Twoja potrzeba serca i musisz sparwdzic czy to jest to czego szukasz. Ja moge wypowiedziec sie tylko na temat neokatechumenatu bo ja tam znalazlam to czego szukalam Odpowiedz Jestem osobą poszukującą wiary i stało się tak tylko dlatego, że niedługo wychodzę za mąż za najcudowniejszego mężczyznę świata. Jest on bardzo religijny i obiecałam mu, że nie będę odrzucać Boga póki się nie przekonam o co chodzi w całej tej religii. Zaczęłam chodzić na spotkania przygotowujące do bierzmowania prowadzone przez Odnowę w Duchu Świętym. Poznałam już kilku członków tej wspólnoty i jak to bywa wszędzie jedni bardziej mi pasują drudzy mniej. Powiedziałam na jednym ze spotkań, że jestem niewierząca. Reakcja była trochę śmieszna dla mnie. Jedni spojrzeli się na mnie strasznie dziwnie inni nie zdziwili się wcale no i jeden z członków tej Odnowy na luzaczku opowiedział swoją historię nawrócenia i w tedy atmosfera się wyluzowała. Podziękowali mi, że nie zamykam się i że przychodzę na te spotkania. Nikt na mnie nie naciska, każdy jest miły i w ogóle. Dlatego myślę, że wszystko zależy od ludzi. Osobiście polecam kontakt z tymi ludźmi. Jak dla mnie jest to super doświadczenie i myślę, że nie bez powodu znalazłam się na tych spotkaniach prowadzonych przez Odpowiedz no nie wątpię że moja opinia jest emocjonalna... bo sama też zostałam troche skrzywdzona może z sektą przesadziłam trochę. niemniej wydaje mi się że przesadne ingerencje w ludzkie życie (które troche sektę mi przypominają chociaż rzeczywiście kaliber sekty jest dużo wiekszy) tez nie są dobre. bo co innego jeżeli ktos przychodzi sie pomodlic, szukać Boga a co innego, jeśli niektore osoby pokazuja ci palcem jak masz żyć. takie podawanie na tacy poglądów w stylu: masz tak myśleć, zamiast pokazać jak różne są drogi w życiu i pozwolic pomyśleć, którą można iść. taki przykład ksiądz Drozdowicz z parafii na Bielanach chciał puścić młodzieży film pt Ostatnie kuszenie Chrystusa. jest to film mocno niechrześcijański, pokazuje Chrystusa jako osobę seksualną, ale celem nie było odwrócenie od wiary, ani zbulwersowanie tylko sklonienie do refleksji. i co? ktos doniósl do Kurii że ks Drozdowicz rozprowadza brzydkie filmy! Ksiądz miał nieprzyjemności (a to jest fantastyczny człowiek naprawdę). i to jest trochę taki przykład plytkości i jednostronności, jakby strach przed myśleniem... u niektórych blokuje się ciut cos takiego jak posiadanie własnego zdania... tak było tez z Kodem da Vinci. krzyczano: nie idź, powinno się krzyczeć: idź i PRZEMYSL znam dużo znajomych należących do wspólnot i czasem widze jak się zachowują (bo czasem nawet sa podziały między 1 wspólnota a 2 czyli że wy jesteście z ROWDŚ a my z ŚŻ i jedni na drugich krzywo patrzą) z tym krzywdzeniem... może i troche przeginam ale z drugiej strony to jest krzywdzące dla innych (niewierzących) że ocenia się go na podstawie wiary/niewiary i że mówi się innym (czasem też niewierzącym) jak mamy żyć. kazdy ma prawo przezyc własne życie, każdy ma prawo popenić błędy, nie zawsze zachowujemy się poprawnie (ja też nie jestem święta) ale ucze się na błędach i nie chcę, zeby ktoś mi wskazywał partnera życiowego, mówił czy mam pić, czy nie pić (a z alkoholem nigdy problemu nie było- i ja i połówka pijemy kulturalnie - nie mieszamy trunków, nie upijamy się ) wskazywał na co moge chodzic do kina a na co nie. nie chce zyc pod wspólnotowym kloszem i myśleć, że oni mnie uchronia od popełnienia błędów. zaryzykowalam swój związek i nie żałuję. nawet gdyby spełnił się ten czarny scenariusz (niewierzący to mnie zaraz zdradzi) to też bym się czegoś nauczyla mam nadzieję że bylo mniej emocji teraz bo starałam się panowac nad sobą ;) Radio Józef jest fajne a najfajniejszy jest Katechizm poręczny ;) Odpowiedz
. 377 56 405 97 424 387 165 477
odnowa w duchu świętym sekta